Kompulsy





Cześć!

"Z definicji „kompulsja” to takie zachowanie, przed którym trudno jest się powstrzymać. Kompulsywne jedzenie to coś, co często ukrywamy sami przed sobą. Dlatego jest tak trudno z niego zrezygnować.
Osoba, która cierpi na kompulsywne objadanie się  doświadcza chęci, a właściwie konieczności jedzenia dużych ilości żywności. Czasem są to wybrane produkty, czasem jedzenie tego „co popadnie”. Kompulsywne objadanie się ma miejsce zwykle poza porami normalnych posiłków, często też osoba taka nie czuje głodu, ale przymus objadania się." 
http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/nalogi/jedzenie-kompulsywne-czyli-kiedy-jedzenie-nami-rzadzi_39038.html
 W pewnym momencie zorientowałam, że i mnie to dotyczy. W internecie można znaleźć wiele definicji tej "przypadłości", a ja musiałam w końcu zrozumieć, że ona mnie dotyczy. Czy zawsze tak było ? Nie. 
Zastanawiam się jak zacząć. Podejrzewam, że spowodowane to było stresem i nie radzeniem sobie z nim. W głowie przelatuje mi tyle myśli, ciężko mi wszystko uporządkować i przyznać przed sobą "kobieto masz problem!". 
Od początku, ponad rok temu zaczęłam regularnie ćwiczyć, zmieniłam styl życia, zaczęłam jeść zdrowo, podobałam się sobie, byłam z siebie dumna, to ten dobry okres. 

Niestety zaczęło się źle dziać w okresie świątecznym, zaprzestałam diety, no może nie do końca zaprzestałam, zaczęłam po prostu za dużo jeść niezdrowych i bezwartościowych posiłków, potem stres w postaci studiów, obrona, kłopoty zdrowotne itp. Ciało zaczęło się zmieniać na złe. Wpadałam przez to w dołki. Waga pokazywała co raz większe liczby, zaczęłam o tym myśleć obsesyjnie. 
Ale byłam za słaba. Jeden dzień piękna dieta, drugi dzień pizza, czekolada, ciastka (to przykład). Taki kołowrotek trwał i trwał. Dopiero niedawno przemyślałam to wszystko i stwierdziłam, że mam problem.
Byłam wściekła, załamana, odechciało mi się wszystkiego, miałam pełno wymówek. Może powinnam napisać, ze jestem, a nie byłam. 
Ucierpiało na tym moje ciało. I choć z boku nikt nie powie, że jestem otyła, że wyglądam niezdrowo i powinnam coś z sobą zrobić, to ja czuję, że zawiodłam na całej linii i nie czuję się już z sobą dobrze. To problem. Stawiam sobie wyzwanie, ale dodatkowo stres sieje spustoszenie w moim organizmie + kompulsywne jedzenie, nie pomaga. 

Jedzenie zaczęło mną rządzić. Nie byłam głodna, ale nie mogłam się powstrzymać. Zjadłam, a potem jeszcze dojadłam czymś. Mogłabym jeść i jeść i najczęściej miałam ochotę na te niezdrowe jedzenie. I myślałam sobie , przecież mi to nie zaszkodzi, to tylko trochę. Wpadłam w taki rollercoaster jedzeniowy, nie potrafiłam odmówić sobie, a potem czułam cholerne wyrzuty sumienia, nie mogłam spać w nocy. Myślałam, żeby to spalić. Muszę wspomnieć, że ćwiczyłam i ćwiczę nadal, regularnie. 

Prawda jest taka, że teraz będąc świadomą swoich słabości, zrozumiałam, że sama siebie unieszczęśliwiałam. Czułam się załamana, przygnębiona swoim wyglądem i oszukiwałam się, że jakoś coś zjem to to potem spalę. Spowodowało to, że nie mogłam spać, byłam zestresowana, rozdrażniona.

Teraz ? Teraz z tym walczę. Nie jest idealnie, ale jest lepiej. Daję sobie czas. Muszę to zwalczyć. Potrafiłam żyć normalnie wcześniej to i teraz będę mogła. Muszę wyprzeć z myśli obraz idealnej sylwetki, zaakceptować siebie i żyć jak zawsze. Przestać pocieszać się jedzeniem. Zwalczyć bezcelowe jedzenie bez opamiętania. Przestać porównywać się ze wszystkimi i widzieć same wady w sobie. 

Teraz czuję się oczyszczona. Wydusiłam to z siebie. I choć to tylko mała część tego czuję, tego co się działo i robiłam, to czuję się lepiej. 

Trzymajcie kciuki. Zaczynam znowu żyć zdrowo, nieobsesyjnie. 

ewa

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

T25 Alpha- Shaun T- MOJA OPINIA!

Cześć!

Wymówki!