Dzień ze mną! (+kilka rad)

Hej! 

Chciałabym Wam pokazać mniej więcej jak wygląda cały mój dzień, pod względem jedzenia i ćwiczeń. Obecnie przebywam zagranicą, nie pracuję, więc mogę sobie pozwolić na pewno rodzaju rozleniwienie w niektórych kwestiach, więc nie każdemu może to odpowiadać, aczkolwiek jestem pewna, że nie jest to nic czego nie można dokonać pracując/studiując, bo sama to już przerabiałam. 

Jakieś dwa tygodnie temu postawiłam, że muszę coś ze sobą zrobić. Dość z kompulsywnym jedzeniem, jedzeniem na siłę, dość ze słodkościami. Nie o to chodzi, żeby stawiać sobie ograniczenia, nie po to żyjemy na tym świecie, ale po to, żeby czuć się dobrze ze swoim ciałem. Przez te dwa tygodnie moje nastawienie, zmiana mojego ciała, podziałała na moją psychikę tak, że czuję, że znów wracam do normy. To tak jakby na nowo się narodzić. Jeżeli zniweczyłeś kiedyś swoją ciężką pracę, przerwałeś dbać o siebie, to pewnie wiesz co mam na myśli. 

Zacznę od tego, że przeszłam na dietę 8 godzinną. Czyli jem tylko przez 8 godzin w ciągu dnia. I czuję się z tym bardzo dobrze! Poczytajcie o tego rodzaju diecie, może i Wam się przypadnie do gustu. Ja nie jestem dietetykiem, trenerem, ani nikim wykwalifikowanym, żeby komuś doradzać w kwestii ćwiczeń/diety. Sprawdzam wszystko na sobie. Uczę się dużo czytając, pogłębiając swoją wiedzę. Używając słowa "dieta" nie mam na myśli ograniczeń, wyrzeczeń, cięcia kalorii do niebotycznie małych porcji. Po prostu słucham swojego ciała, nie pozwalam sobie na podjadanie, ograniczyłam spożywanie cukrów prostych, zaczęłam myśleć ile i co jem.

No to zaczynamy. 

Budzę się. Różnie 7:20, 8:30, rzadko 10. W diecie ośmiogodzinnej sam wyznaczasz sobie, kiedy będziesz jadł. Ja wyznaczyłam godziny 12 - 20. 

/Wstając wcześniej to było mega wyzwanie, żeby dotrwać do 12. Mój organizm robił co chciał. Wiedział, że wcześniej jadł ile chciał, a teraz musiałam zwalczyć pokusę i zignorować donośne burczenie i niezadowolenie brzucha. Trwało to kilka dni. Teraz nie mam z tym żadnego problemu/

Wstaję, włączam radio, rozciągam się, z zamkniętymi oczami (wiadomo spać mi się chcę). Trwa to jakieś niecałe 5 minut, głównie joga z kilkoma trikami rozciągającymi. 

Zaczynam dzień od szklanki wody, staram się, żeby to była ciepła woda z cytryną, do tego herbata zielona/ziołowa, i jeszcze czarna kawa z mlekiem (bez cukru), ostatnio moje odkrycie to dosypanie do mleka troszkę cynamonu- pycha. 

Czasami rano decyduję się pójść biegać, ale to zależy od wielu czynników. Od tego jak się czuję, jaka jest pogoda, czy mi się chce. Jeżeli nie rano to za bieganie zabieram się koło godziny 17-18. 


Obecnie chciałabym dobić do 10 km. Jak widać "troszkę" mi brakuje. Mój największy rekord to 4 km. Ostatnio ból kolana nie pozwolił mi na częste bieganie, a co ciekawe, mam wrażenie, że ciało po dłuższej przerwie w bieganiu, zapomina, że to robiło. Co mnie zawsze zadziwia to to, że mogę ćwiczyć bez przerwy 45 minut, a bieganie staje się mega wyzwaniem i niekiedy po 10 minutach czuję się jak po maratonie. 

Ok, gdy dochodzi godzina 12, zaczynam się robić głodna i najczęstszym u mnie śniadaniem jest owsianka, albo jajecznica- obie wersje na bogato. Nie chcę, żeby to był wpis z przepisami, więc to pominę. Potem na pewno dam swoje propozycje, bo mam ich całą masę
Tutaj owsianka z jajkiem, bananem i migdałami. 
Zawsze staram się, żeby śniadanie było pełnowartościowym posiłkiem, bogatym w błonnik, coś co będzie mnie długo trzymało przy "życiu". Da mi kopa na cały dzień.

Między czasie piję zieloną herbatę, albo drugą kawę i oczywiście gdzieś zawsze obok jest woda. 

Około godziny 15-16 czas na obiad, tutaj bywa różnie. Staram się, żeby to był posiłek zdrowy, ale też pełnowartościowy. Nie ograniczam się tylko do warzyw, czy kasz. Jem co w danej chwili mam pod ręką. Ryby, kurczak, schabowy.


Tutaj akurat komosa ryżowa z warzywami. Nie mam innych zdjęć. Ale ostatnio były gołąbki, lasagne, czyli tak zwane normalne posiłki. 

Jeżeli czuję, że obiad był lekki, albo zjadłam wcześniej, niż zamierzałam to wiem, że powinnam coś zjeść, bo do kolacji pozostało sporo czasu, a nie zamierzam się głodzić. I jest to np. owoce (słyszałam, że nie powinno się ich jeść popołudniu), ciastka owsiane, jakaś przekąska, do tego kawa/herbata i oczywiście woda. (to będzie gdzieś między 16:30- 18:00)


Zazwyczaj nie potrzebuję żadnej przekąski, ale nie unikam posiłku, jeżeli czuję, że moje ciało tego potrzebuje.

Zbliża się godzina 19:00, więc i moja kolacja. Staram się jeść coś lekkiego, nie dużo, nie za mało. Zazwyczaj jest to jakaś sałatka warzywna z jajkiem, albo zwykła kanapka, do tego woda/kakao. 
Tutaj kanapki z mozarellą, pomidorem i świeżą bazylią, świeżo wyciskany sok z marchwi i selera naciowego.

Po kolacji zaparzam sobie miętę, którą wręcz uwielbiam. 

Około godziny 21 zabieram się za ćwiczenia- program T25 focus alpha. A po ćwiczeniach woda i melisa.  

Podkreślam jeszcze raz jest to przykładowe menu, nie głodzę się, nie obżeram. Teraz dopiero czuję, że mam kontrolę nad ciałem. Wcześniej zjadłam coś i od razu sięgałam po coś jeszcze, bez wyraźnego powodu. 
Nie chcę popadać w paranoję. Chcę normalnie jeść, bez wyrzeczeń, pozwolić sobie na ciasto, pizzę, czy cokolwiek niezdrowego. Wszystko z rozsądkiem. 

 To by było na tyle. Wkrótce kilka nowych  przepisów, lista niezbędnych według mnie produktów i takie tam. 

Ściskam!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

T25 Alpha- Shaun T- MOJA OPINIA!

Cześć!

Wymówki!